Jura! Dierżyj linu!
Zabieranie amatorek na wspinanie ma w Polsce swoją, głęboko zakorzenioną w historii taternictwa, alpinizmu i himalaizmu, tradycję. Już w 1917 roku, kiedy uwaga najlepszych wspinaczy skupiała się wokół niedostępnej i wtedy przerażającej Zamarłej Turni:
„Henryk Bednarski zdecydował się na krok godzący w dobre imię ściany, w jej mit, jak również w ambicje ówczesnych wspinaczkowych asów i zabrał na tę najtrudniejszą w Tatrach drogę kobietę, co jak na tamte czasy graniczyło z karygodną wręcz lekkomyślnością, a przede wszystkim było ujmą na honorze dla męskiej części taternickiej braci. Jego towarzyszką była Elżbieta Michalewska-Zientkiewiczowa. Pani Ela […] stanęła na wierzchołku Zamarłej Turni […]. Według współczesnych temu przejściu w Dolince Pustej co chwila rozlegać się miało płaczliwe wołanie: Ciągnij pan, panie Henryku! Ciągnij mocno!, na co Bednarski miał odpowiadać: Ady ciągnę, droga pani, ciągnę, aże lina trzeszczy!”
(GÓRY nr 64, wrzesień 1999)
Południowa ściana Zamarłej Turni i Henryk Bednarski
(fot. Wielka Encyklopedia Tatrzańska) |
W latach następnych nie było inaczej. Amatorzy wielokrotnie towarzyszyli (i na odwrót) wspinaczom w górach i to też w tych najwyższych. Były wśród nich i dziennikarki. Jedna z nich, Małgorzata Fromenty Bilczewska, na wyprawie Jurka Kukuczki w 1987 roku na Shisha Pangmę osiągnęła wysokość ponad 7000 metrów n.p.m. – mogła iść wyżej, ale nie miała ambicji szczytowych. Ona natomiast do Kukuczki wołała: Jorguś! Szpanuj lina zaro dupna!.
Największą sławę zdobył zaś amator Sławomir Łobodziński, który w zespole z Jerzym Kukuczką, Carlosem Carsolio, Zygmuntem Heinrichem wytyczył nową drogę na Nanga Parbat (1985). Za taki wyczyn dziś cały zespół otrzymałby nagrodę „Złotego Czekana”.
Główne linie na na ścianie Rupal |
Schemat Jochen Hemmleb/affimer.org |
W wypadku Martyny Wojciechowskiej jest trochę inaczej, bo to ona jest pomysłodawcą wyprawy i to ona zbudowała zespół dla tego projektu. Przeszła zimowe szkolenie wspinaczkowe, sprawdziła organizm na wysokości. Całe przedsięwzięcie mieści się jednak zdecydowanie w polskiej tradycji wspinaczkowej opisanej powyżej.
Panem Bednarskim w tym przypadku zdaje się być Jura Jermaszek, Rosjanin, zdobywca Zachodniej Ściany Makalu i Lhotse Middle, laureat nagrody „Złotego Czekana”. Być może w Kotle Zachodnim Mount Everestu będzie się rozlegać głośne: Jura! Dierżyj linu!, a Jura będzie odpowiadał: Nu da konieczna! Linu dierżu!! Idi Martyna, idi!. A pięknym zakończeniem tej historii byłoby, gdyby Martyna weszła na szczyt Mount Everestu, podobnie jak pani Ela na szczyt Zamarłej Turni.
Martyna Wojciechowska na konferencji prasowej przed rozpoczęciem wyprawy
(fot. martyna.pl)
W dobie dzisiejszej wejście na Mount Everest drogą normalną nie budzi już sportowych emocji, to jednak dla kobiety pozostaje dużym wyzwaniem i ciągle jeszcze jest wyczynem. Kobiet, które mają na koncie np. 3 ośmiotysięczniki jest na świecie zaledwie parę. Niepobity po dziś dzień jest rekord Wandy Rutkiewicz (8 szczytów).
Z tych też względów wspinanie.pl przy współpracy z Arturem Hajzerem i HiMountain Team podejmują się patronatu medialnego nad wyprawą Martyny Wojciechowskiej Falvit Everest Expedition i będą relacjonować wydarzenia z wyprawy.
Uczestnicy: Janusz Adamski, Jura Jermaszek, Tomasz Kobielski, Bogusław Magrel, Simone Moro, Bogusław Ogrodnik, Wojciech Trzcionka, Martyna Wojciechowska, Darek Załuski. |
Działalność na Mount Everest: 8 kwietnia – 20 maja |
Newsy o wyprawie:
|
Artur Hajzer, Wojciech Słowakiewicz
Jura! Dierżyj linu! [42]
http://www.wspinanie.pl/serwis/200604/04falvit_everest_expedition_wstep.php sprzedaliście się Adminie ? ;)
Birbag