9 września 2005 08:01

Zaczadzony Umysł piękna kombinacja na Kazalnicy

W dniu 7 września wspólnie z Piotrkiem Korczakiem przeszliśmy nową kombinację na Kazalnicy Mięguszowieckiej. Zaczadzony umysł łączy pięć pierwszych wyciągów Wędrówki dusz tj. do Rozdzielni z Filarem Kazalnicy (poprzez mój wariant obchodzący Wielki Okap).


Andrzej Marcisz i Piotr Korczak (fot. arch. Andrzej Marcisz)

W sumie przeszliśmy drogę 12 wyciągami, ale dwukrotnie połączyliśmy dwa wyciągi w jeden, dlatego robiąc normalnie, byłoby ich 14. Przejście zajęło nam 7.5 h.

Takie połączenie oferuje kapitalną wspinaczkę, niemal na całej długości drogi do trudności siódmego stopnia włącznie, przy czym nagromadzenie tych szóstkowych jest na przeważającej długości. W porównaniu np. z Symfonią Klasyczną jest znacznie dłuższa i bardziej wymagająca.


Pierwszy wyciąg (fot. Andrzej Marcisz)

Autorom Wędrówki dusz (Robert Paluch, Dariusz Sokołowski, 2003, patrz news) należą się wielkie słowa uznania za wyszukanie tak wspaniałej skały do wspinania klasycznego na Ostrodze Kazalnicy, zapewne w przyszłości więcej zespołów będzie rozpoczynać wspinaczkę na Zerwie właśnie tamtędy. Szczególnie, gdy wyciągi te, poprzez kolejne powtórzenia, zostaną doczyszczone.

Wspinając się z Piotrkiem byliśmy pozytywnie rozczarowani jakością wymytej skały, którą wiedzie droga, w stosunku do wszechobecnych ilości traw i łopianów po bokach.


Start w trzeci wyciąg (fot. Andrzej Marcisz)

Pozostawiona przez autorów asekuracja – na naszą psychę – mogłaby być nieco lepsza. Pierwsze i drugie stanowisko mają tylko jednego spita plus kaprawe haczyki, a pierwsze przeloty, są co najmniej 5 metrów nad nimi. W kilka spitów jest się ciężko wpiąć, mając nisko poprzedni pod nogami. Ale to są detale, które w przyszłości można poprawić a wówczas pozostanie tylko cieszyć się wspinaczką.

Jeśli chodzi o stan haków na Filarze Kazalnicy, to jest on gorszy niż zły. Nie wiem czy kogoś to przekonuje, jeśli powiem, że większość tych haków, pamiętam jeszcze ze swojego przejścia w 1980 roku, a od 1994 roku nie przybył tu ani jeden nowszy haczyk. Ale na ten temat będzie jeszcze na pewno mowa, więc daruję sobie komentarz.


Wyjście na stanowisko nad Wielkim Okapem
(fot. Andrzej Marcisz)

Ciekawa sprawa wyszła przy okazji przejścia wyciągu po krawędzi okapu. Okazało się, ponieważ nieopodal wspinał się Artur Paszczak, że nikt nie robi tego tak jak ja przeszedłem go po raz pierwszy w 1985 roku, tylko kilka metrów powyżej, asekurując się m.in. ze stałej jedynki, którą pozostawił Krzysiek Pankiewicz. Nie miałem jednak problemu w przypomnieniu sobie, w jaki sposób to przeszedłem i tym razem zrobiłem ten wyciąg dokładnie tak samo jak w 1985 roku tzn. tuż nad krawędzią Wielkiego Okapu. Udało mi się tam osadzić dwa dość solidne haki, które pozostawiliśmy na prośbę Artura. Mimo tego przejście tego wyciągu powinno zadowolić nawet wybrednych DDS-owców. Piotrek ocenił trudności tego wyciągu na: "mniej niż VI+ na pewno nie.".


Dziesiąty wyciąg drogi (fot. Andrzej Marcisz)


Na połączeniu z "Kantem Filara", dwa wyciągi od góry
(fot. Andrzej Marcisz)


Wyjście na siodełko (fot. Andrzej Marcisz)

Dla mnie to najpiękniejsza kombinacja dróg, jaką przeszedłem na Zerwie. Fantastyczne jest wspinanie się od początku do końca z poczuciem zawieszenia nad stawem, gdy linia drogi urzeka swoją prostotą. Schodząc z Kazalnicy, rozmawialiśmy sobie z Piotrkiem, że dwadzieścia lat temu byłby to super ekstrem, dzisiaj jest osiągalna dla szerokiego grona wspinaczy.

Andrzej Marcisz

Tego samego dnia za sprawą Artura Paszczaka i Tadka Grzegorzewskiego powstała inna kombinacja na Kazalnicy Mięguszowieckiej – Tu i Tam (patrz news).




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum